czwartek, 24 marca 2016

Golden Rose Nail Lacquer with Protein


Hej hej! 

Odkąd sięgam pamięcią lakiery Golden Rose zajmują w mojej kosmetyczce szczególne miejsce. Po pierwsze nie są drogie. Po drugie, jak na taką ceną ich jakość jest bardzo dobra. Dzisiaj pokażę Wam moje ostatnie zdobycze z tej linii. Niestety nie jestem w stanie pokazać Wam jak wyglądają one na płytce, ponieważ obecnie noszę hybrydę (opinie o hybrydach Indigo już niedługo).




od lewej: 264, 242, 287, 362, 345, 361, 286

Nr 286- głęboka, klasyczna czerwień, Jeżeli chodzi o wszelkie odcienie czerwieni dostępne na rynku, mogą one pozostawiać zacieki. Czasami potrzebne są trzy dokładnie nałożone warstwy żeby je ukryć. W przypadku tego koloru idealnie kryje po drugiej warstwie (według mnie dwie warstwy lakieru to minimum niezależne od koloru). Bardzo dobrze trzyma się na paznokciach.

Nr 361
- jasnomiętowa pastela. Szczerze nie wiem, co mnie podkusiło z tym kolorem. Nie przepadam za pastelami, a tym bardziej miętowymi. Albo sobie próbuję wmówić, że trafił mi się bubel i nie chcę go używać, albo po prostu nim jest. Po pierwszej warstwie przypomina lakier, do którego dolano zmywacza do paznokci. Jest mdły, matowy, nie kryje. Po drugiej warstwie kolor rzeczywiście był taki, jak sobie wyobrażałam. Jednak może to moja wina (albo i nie :D ) ale lakier po prostu ma problem z tym, żeby wyschnąć - jest lepki i  nawet po 2h od umalowania można przypadkowo zdrapać lub zrobić odcisk.. Dziwne, bo bardzo rzadko mi się zdarza coś takiego z lakierami, zwłaszcza tymi z Golden.


Nr 362
- jasnoróżowa, przyjemna, cukierkowa pastela. Bardzo ciekawy kolor na lato. Dobrze kryje po pierwszej warstwie. Dla mnie osobiście zbyt 'słodki'.




Nr 242 - klasyczna, czysta biel. Po pierwszej warstwie można go porównać do numeru 361, jednak druga warstwa czyni cuda. Idealnie kryje, dobrze wysycha. Jestem mile zaskoczona, gdyż bardzo rzadko kupuję białe lakiery.

Nr 345 - mój master nad masterami! Kocham i uwielbiam! Śliczny amarantowy odcień, idealne krycie, długotrwałe utrzymywanie. Sama nie wiem, jak mam wyrazić to, co do niego czuje :D

Nr 287 - głęboka czerń. Dobrze kryje po pierwszej warstwie. Fajnie się trzyma, nie ma problemu z wysychaniem. Ogólnie bardzo ok.

Nr 264 -nude, lakier idealny na jesień. Do uzyskania dobrego efektu konieczne są dwie warstwy. Dla mnie osobiście trochę nijaki. Na beż za ciemny, na brąz za jasny, bardziej podchodzi pod 'kawę z mlekiem'. 


Dawniej lakiery te kupowałam w cenie 3,90. Obecnie cena waha się w okolicach 4,5 - 5 zł. Rzadko, ale jednak można trafić na 'bubel', który kompletnie nam nie pasuje pod żadnym względem. Ja z całego serca polecam wypróbować. Kto wie, może w Waszych kosmetyczkach też zagości a dłużej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz