środa, 13 kwietnia 2016

Błyszczyk Lancome L'Absolu vs. Bell Colour Elixir

Pojedynek z serii drogi vs. tani. Błyszczy Lancome dostałam w prezencie, p prostu komuś z mojej rodziny nie pasował ani kolor ani faktura. Bell kupiłam natomiast w osiedlowej Biedronce zupełnie pod wpływem impulsu.

Oba błyszczyki kompletnie odbiegają od moich upodobań jeśli chodzi o makijaż. Wolę odcienie stonowane, perłowe, lekkie brązy i beże. No cóż... czasem impuls rządzi kobietą :)

Jeżeli chodzi o kolor, oba należą do tych 'rzucających się w oczy'. Mają zupełnie odmienną konsystencję, inaczej się nakładają i trzymają na ustach.
Lancome L'Absolu: Konsystencją przypomina rozpuszczoną szminkę. Po pierwszym użyciu odniosłam wrażenie jakbym malowała usta pastelą olejną. Niewątpliwą zaletą jest to, że dzięki swojej konsystencji nie rozleje nam się poza granicę ust (co często zdarza się przy płynnych szminkach lub błyszczykach). Z jednej strony lubię go właśnie za tą pewność, że nic mi się nie wytrze na boki, z drugiej zas denerwuje mnie, że po kilku godzinach tworzy zaschniętą skorupę na ustach. Tak jakbyśmy pomalowały się mokrą kredą.
Cena: 86 zł/6 ml

Bell Colour Elixir: Typowy błyszczy z jaki spotykamy się w każdej drogerii. Płynny, łatwy w użyciu. Co ciekawe, dzięki konsystencji, jeżeli położymy go w totalnym pośpiechu, często niedokładnie, jest on w stanie sam 'ułożyć' się na ustach, nie musimy ślęczeć nad nim nie wiadomo ile (Tak jak w przypadku nakładania czerwonej szminki). Tutaj niestety może nam on delikatnie spływać z ust. Lekki, zdecydowanie lepszy na co dzień lub na okres wakacji niż na wieczorne uroczystości. Jeżeli chodzi o trwałość, podobnie jak Lancome. Jedyną różnicą jest to, że gdy schodzi on z ust, pozostawia różowy pigment, który możemy umalować bezbarwną szminką i też będzie fajnie wyglądać.
Cena: 8 zł/ 7 ml

Podsumowując: Jeżeli zależy nam na trwałości prze dłuższy czas, mamy ważne spotkanie, nie mamy czasu na to żeby poprawiać makijaż, warto zainwestować w Lancome. Wiadomo, ze musimy poświęcić mu więcej czasu, aby go ładnie opracować.
Jeśli jesteśmy młode, zależy nam na lekkości, nie chcemy efektu 'ciężkiego makijażu', a nasze usta wymagają lekkiego podkreślenia, Bell spokojnie sprosta naszym wymaganiom.

U mnie fajnie sprawdza się połączenie obu tych błyszczyków. Zarówno pod względem koloru jak i trwałości. 


Miłego dnia!


piątek, 1 kwietnia 2016

Lakiery hybrydowe EM Nail - miłe zaskoczenie czy totalna kicha?

 Hej hej :)


Na jednej z facebook'owych łódzkich grup dotyczących włosów, paznokci i rzęs natrafiłam na post, w którym jedna z dziewczyn pytała o to, jakie lakiery hybrydowe są godne polecenia. Oprócz wymienionych znanych mi marek takich jak Semilac, Indigo, Chiodo czy Cuccio zauważyłam zupełnie nieznaną dotąd firmę EM Nail. Myślę sobie 'okej...posłużę się wujkiem Google'. Odnalazłam sklep on-line. Patrzę...patrzę...ceny lakierów wahają się od 9,99 do 24,90 zł. Co ciekawe marka posiada ogromną gamę kolorystyczną, lakiery termiczne, hybrydy 2 w 1, a nawet 3 w 1.  mamy do wyboru kilka baz i topów. Jak na razie miłe zaskoczenie :)

Weszłam na oficjalny profil EM Nail na Facebooku. W ramach wielkanocnej promocji, przy wpisaniu kodu podczas składania zamówienia, przesyłka była darmowa.

Kusząca jest cena - lakiery te są o połowę tańsze od tych najbardziej znanych marek. Jestem ostrożna, co do sprzedaży internetowych, zatem skusiłam się na 2 lakiery + bazę witaminową.


Zaraz po świętach kurier przyniósł mi przesyłkę. Mówi się 'nie oceniaj książki po okładce', ale chyba lepiej jak produkty, których używamy są miłe dla oka. Plastikowe, szare, matowe buteleczki przypominają mi małe lakiery do karoserii :D



Nr 11 Lady: na stronie internetowej przedstawiony kolor jest o wiele ciemniejszy. W porównaniu np. z lakierami Indigo są bardzo rzadkie. Pierwsza, cienka warstwa lakieru (w moim przypadku na paznokciach żelowych) ledwo co pokrywa paznokieć. Przy drugiej warstwie krycie praktycznie idealne. Lakier nie wałkuje się, ale podczas malowania może delikatnie spływać. Wystarczy raz przejechać pędzelkiem i wszystko wraca do normy :)
Ze względu na zacieki, które bardzo mnie drażnią,  hybrydę zdjęłam na następny dzień - dlatego brak zdjęcia :(
Cena: 14,90/5ml 



Numer 142 Cremino: typowy beż,mleczny 'nudziak'. Kolor szczerze mówiąc w rzeczywistości jest lepszy niż na stronie. Co zauważyłam - musimy mieć idealnie opiłowaną płytkę paznokcia (mówię tu o żelu), ponieważ przy nawet najmniejszych nierównościach widoczne są zacieki. Dlatego konieczne były u mnie aż 3 warstwy lakieru.
Cena: 14,90/5ml


Baza witaminowa: gęstsza niż konsystencja lakierów, pachnie lasem iglastym :D po utwardzeniu jest tłusta, co trochę mnie zdziwiło (w Indigo baza klei się). Bałam się, że lakier nie utrzyma się na tej bazie, ale o dziwo jest okej.





Do wykończenia hybryd użyłam topu z Indigo. Na stronie internetowej EM Nail nie byłam w stanie wywnioskować po opisie, co jest topem do hybryd, co jest bazą, a co produktem 2w1. 

Podsumowując: Jak na taką cenę przyznam szczerze, że warto wypróbować. Jestem ciekawa jak długo utrzymają się te lakiery. Myślę, że zamówię jeszcze kilka kolorów :)